Bluzka

autor: Eduard Martin

brak oceny

bluzkaBluzka

Człowiek chciałby cofnąć czas.
Na ten temat powstało mnóstwo opowiadań, powieści i sztuk teatralnych - podróżowanie wehikułem czasu jest stare jak ludzkie marzenia.
Niedawno rozmawiano o takim podróżowaniu. Przyjaciółka K. powiedziała, że ona chciałaby podróżować wehikułem czasu z powodu swojej bluzki.

- Z powodu bluzki?

- Właśnie tak. I powiem dlaczego. Miałam szesnaście lat, kiedy dostałam prześliczny materiał na bluzkę. Poszłam do babci, która szyła mi różne stroje na zabawy i poprosiłam ją, żeby mi tę bluzkę uszyła w ciągu niedzieli. Chciałam w niej iść na urodziny jednej z koleżanek. Kiedy przyszłam po nią w niedzielę wieczorem do mojej babci, myślałam że zemdleję. Zrobiła mi zupełnie inny kołnierzyk! Przecież dokładnie jej objaśniłam, jaki ma być dekolt przy bluzce, jaki kołnierzyk, a ona zrobiła mi coś kompletnie innego! W szesnastym roku życia byłam okropnie rozpieszczona i nie przywykłam do tego, by babcia kiedykolwiek nie dogodziła moim zachciankom. Krzyczałam, awanturowałam się, nie mogłam się uspokoić. Na urodziny miał przyjść on, szesnastoletni kolega z klasy i wydawało mi się, że kiedy zobaczy mnie w bluzce z tym beznadziejnym kołnierzykiem, nie będę miała u niego już żadnych szans. Teraz się z tego śmieję, wtedy jednak uważałam to za absolutną katastrofę. Marzyłam o tym, żeby chłopak się we mnie zakochał i byłam przekonana, że dziewczyny z beznadziejnym kołnierzykiem po prostu nikt pokochać nie może. Babcia próbowała mnie uspokoić, pokazywała że kołnierzyk taki, jak ona mi go uszyła, jest znacznie ładniejszy. Ale ja wybiegłam od niej spłakana i nawet się z nią nie pożegnałam. I w ogóle tej „zepsutej" bluzki nie zabrałam.

Przyjaciółka milczała, a ja zobaczyłam, że ma w oczach łzy.

- Kiedy następnego dnia wróciłam ze szkoły, mama powiedziała mi, że babcia jest w szpitalu. Zmarła jeszcze w ten poniedziałek.

- Ale ty przecież...

- Nie, to nie moja wina. Powiedzieli mi, że babcia od lat miała bardzo chore serce, a ja wtedy o tym nie wiedziałam, podobno miewała wielkie bóle, mogła odejść w każdej chwili, tylko że...

Wehikuł czasu. Każdy z nas chciałby taki wehikuł czasu w innym celu.

- Wiesz, ja tamtej niedzieli myślałam, że nie ma nic ważniejszego niż ta bluzka... a w poniedziałek już nie. W życiu nikt mnie tak nie kochał jak babcia. Chociaż tych, którzy mi mówili, że mnie kochają, było od tamtego czasu wielu. Wiesz, gdyby istniał wehikuł czasu...

Zamilkła.

Wehikuł czasu nie istnieje.

Rozejrzałam się po kawiarni, wokół nas było tyle dziewcząt w ładnych bluzkach. Kto wie, kto im je szył. I kto wie, komu kiedyś, której dziewczynie, której wnuczce, będą szyć bluzki właśnie one.

Eduard Martin

Komentarze (0)

Zaloguj się, aby dodać komentarz

Nie ma jeszcze komentarzy