Mit szczęśliwego dzieciństwa

autor: Małgorzata Kulawik , źródło: Plasterek.pl

brak oceny

I znów o literackich metaforach - tym razem bierzemy na tapetę "szczęśliwe dzieciństwo" - najpiękniejszy okres w życiu - czyżby? Osobiście swoje własne wspominam bardzo różnie - głównie jako okres braku zrozumienia dla tego co wokół, poczucia niesprawiedliwości, bezsilności i lęku wobec świata dorosłych - a to dopiero wspomnienia z późnego okresu dzieciństwa. A co z tym najwcześniejszym?

Czy zastanawialiście się kiedyś jak duży stres przeżywa dziecko w trakcie porodu, a potem w ciągu pierwszych dni swojego odrębnego życia? Albo jak frustrujący musi być setny z kolei upadek w drodze do ulubionej, a odległej zabawki? Czy też kolejna nieudana próba trafienia do buzi łyżeczką z ulubionym serkiem, która zamiast z zachętą do dalszych prób spotyka się z burą ze strony rodziców, "bo kaftanik się ufajdał"? Albo czy ktoś z was pamięta, jak trudno odnaleźć się w świecie pełnym komunikatów: nie rusz, nie dotykaj, nie biegaj, nie skacz, nie właź, nie rzucaj, nie podnoś, nie liż, nie krzycz, itd.? Brzmi koszmarnie, prawda?

Andrzej Samson w książce "Mit szczęśliwego dzieciństwa" rozkłada dzieciństwo na czynniki pierwsze i pokazuje główne wyzwania tegoż okresu. Tekst pozwala na nowo spojrzeć na pokutujące w społeczeństwie poglądy na temat rozwoju i wychowania dzieci. Napisana w przystępny sposób w wielu momentach wywołuje śmiech - jak w przypadku przyglądania się perypetiom bohatera tragikomicznego - w tym wypadku Dziecka.


Komentarze (1)

Zaloguj się, aby dodać komentarz

  • Lirjel Lirjel napisał(a)
    05.10.2009, 21:36
    W temacie porodu: słyszałam, że dla dziecka pierwszy łyk powietrza, rozprężający kanaliki płucne jest bólem porównywalnym do wlania wrzącego oleju do gardła. Ponoć równie bolesny jest pierwszy dotyk lekarskiej ręki.
    Cóż... pozostaje nam wierzyć, że dotyk i zapach mamy wszystkie te dolegliwości łagodzi...